poniedziałek, 26 stycznia 2015

#15 Dungeons&Dra... to jest Wampiry&Cholera_wie_co, czyli ostatnia część przygód Kluski (+18) (4/4)

Najdrożsi!
Pewnie już zapomnieliście, ale przygody Belki kluski nie skończyły się w ostatniej analizie. Skończą się (a może i nie?) dopiero teraz. Spodziewajcie się... wszystkiego. To przecież Belka w ałtoreczkowej wersji meyerlandu. Standardowo nie będzie tylko logiki oraz ani grama zdrowego rozsądku.
Bawcie się dobrze!
Jednocześnie chcielibyśmy zawiadomić, iż z powodów od nas niezależnych analizy nie będą się ukazywać przez czas bliżej nieokreślony. Przykro nam niezmiernie, ale czasem tak trzeba.
Pozdróffki!

Zanalizowali: KociePorno, Opuncja, T-72 i płk. Seksiak.

Linkuś 

[W poprzednich częściach: Belka Kluska z Widelców jest ciężarną, lecz wciąż tró imprezową dziewczyną. Brzuszek nie przeszkadza jej w odwiedzeniu kolejnej dyskoteki i śpiewaniu swoim cudownym głosem w karaoke polskich (tak!) piosenek. Wszyscy się nią ofc zachwycają. Do Edwarda, jej tró loffa, klei się jakaś laseczka.]

Rozdział 25

Tak na wstępie chciałem powiedzieć, że, nie wiem czemu, lepiej się to czyta słuchając Eurythmics, zwłaszcza utworu "Sex Crime". Polecam sobie zapętlić. 

Miałam wielką ochotę się napić! Napić to mało powiedziane miałam ochotę się nawalić! Miałam ochotę, by urwał mi się film, albo najlepiej żeby wymazano mi z pamięci widok Edwarda z tą laską!
Jeśli nie pamiętacie - ona go tylko objęła, a Edek jej się wyrywał, bo przecież jego tró loff to Belcia.

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby kupić sobie drinka,
W poprzednim zdaniu tłumaczysz, co cię do tego podkusiło. Trochę logiki, Belciu.
Logiczny Burdel +10

już zamierzałam się napić, gdy ktoś złapał mnie za rękę 
- Witam. Łapię panią za rękę, bo chcem siem zapytać, czy ma pani czas porozmawiać o Jezusie? Nie powinnaś pić – powiedział nieznajomy głos… Ale jak to przecież… co w jakim języku on do mnie mówi, myślałam! Przetworzyłam wszystko w mojej głowie i nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę –Przepraszam nie przedstawiłem się – [głos - podmiot domyślny] wyciągnął do mnie rękę– Robert jestem – uśmiechnął się i doszło do mnie, że on na prawdę mówi do mnie po Polsku [*wzdycha*], chyba miałam strasznie głupią minę, bo zaczął się śmiać – Fajnie wyglądasz – powiedział ze szczerym, słowiańskim uśmiechem, po czym wyciągnął zza pazuchy flaszkę bimbru. - Pamiętaj, pij tylko swojskie produkty - pogroził mi palcem. Od razu poczułam się jak w domu mojej matki. Brakuje tylko PGR-u.

- Przepraszam –i na mojej twarzy pojawił się rumieniec – Bella miło mi –uścisnęłam dłoń chłopaka
- To ja przepraszam, że tak cię wystraszyłem, ale ja usłyszałem, że śpiewasz polską piosenkę, to nie potrafiłem się powstrzymać –usiadł na krześle obok
- Nic nie szkodzi w końcu tu bardzo trudno znaleźć jakichś polaków [*wzdycha*]
"polaków" pisanych z małej litery w ogóle ciężko gdziekolwiek znaleźć.  
W opeczkach jest ich multum.

prawda –uśmiechnęłam się do chłopaka podstawiając mu pod nos swojego drinka, a sama sobie zamówiłem (gender znów się odzywa!) sok – masz rację nie powinnam pić – uśmiechnęłam się
Skąd jakiś losowy człowiek z baru wiedział, że Belcia jest ciężarna? Ona sama mówiła, że nic po niej nie widać w tej sukience.
Może to psychiczny stalker, tak jak wszyscy faceci w tym opku.
Ej, S.T.A.L.K.E.R.-a w to nie mieszaj, bo to dobra gra jest.
Wiem, grałam za młodu!

- A co tutaj robi Polka ? – zapytał – oczywiście jeśli mogę zapytać
Hehe, a on mówi "Polka" już wielką literą. To jest wychowany człowiek, nie jakaś tam Belka Nudel.

- Mieszkam tu od dziecka, ale moi rodzice byli polakami [małą literą znowu! *wzdycha*] i dość często jeździłam tam na wakacje- upiłam łyk soku bimbru. Kopał jak oślica przy porodzie. – A ty co tutaj robisz ?
- Szukam swojej kuzynki – chciał kontynuować, lecz przerwano nam tęą miłą konwersację
- Bello możemy porozmawiać? – koło mnie stał Edward z bardzo złą miną
- No widzę, że twój chłopak jest zazdrosny – powiedział po Polsku [wielką literą? Znowu? Czy aŁtorka skończyła przynajmniej podstawówkę? Kto to wie? *wzdycha*] Robert
- To nie mój chłopak – „Szkoda buuu”
- NO ale jest zazdrosny- zaśmiał się Rob, a Edward się wkurzył jakby nie umiał czytać w myślach. 
Chociaż w sumie skoro ona myśli po polsku i nie umie jej odczytać i Robert też myśli po polsku i jego też nie może odczytać, to czy znaczy to, że Eddie Placek umie czytać w myślach tylko tym, co mówią po angielsku?
To by nawet miało sens. Tak opkowo.
Opkowa Logika +50

- Moglibyście mówić po Angielsku [*wzdycha*]! Dobrze wiecie, że Emmet nic nie rozumie
- Mówię zazdrosny jak nic – zaśmiał się – Cześć Robert jestem –podał rękę Edwardowi
- Edward –podał niechętnie rękę – To co możemy pogadać? – skierował pytanie w moją stronę
- eee… może w domu pogadamy co? ! – uśmiechnęłam się – teraz może chodźmy do stolika – i pociągnęłam obu w stronę, gdzie siedzieli wszyscy .Wieczór mijał bardzo przyjemnie. Przedstawiłam Roberta przyjaciołom i szybko go zaakceptowali i bawili się razem. O pierwszej nad ranem zaczęłam się dziwnie czuć! Nagle strasznie osłabłam i zaczął boleć mnie brzuch… Siedziałam tak na kanapie i nie miałam pojęcia co robić… Nie chciałam psuć zabawy przyjaciołom.
No tak, przecież moi przyjaciele muszą się dobrze bawić. Co tam, że jestem ciężarną i może coś się dziać z moim dzieckiem - przecież nie zepsuję im zabawy, bo jeszcze będą na mnie źli albo coś.

Samancie chyba wpadł w oko Robert, bo cały czas się razem bawili… No w końcu dziewczyna zobaczyła kogoś innego niż tylko Edward !
Sorry, bo zapomniałem. Kto to jest do cholery ta Samantha? Ej, ale na serio pytam.
Żodyn nie wi. Żodyn.

Nic, a nic jej się nie dziwie, bo Robert jest wysokim, dobrze zbudowanym jasnym blondynem o bardzo, ale to bardzo niebieskich oczach! Gdybym nie wiedziała, to bym pomyślała, że jest wampirem… Jest tak idealny pod każdym względem, że aż zastanawia mnie, jak to jest możliwe…
Kto się założy, że Robert okaże się wampirem lub czymś nawet od wampirów lepszym?
Dwie skarpety (wyprane) na to, że jest szpiegiem wysłanym przez Latające Polipy.

Ból jest tak okropny! Mam wrażenie, że coś łamie mi żebra od środka i nie ma zamiaru przestać…
Ale nie mów tego znajomym, bo jeszcze będą się przez Ciebie źle bawić.
Może jeszcze wyjdź na scenę i zaśpiewaj, o.

Nie przecież moje dziecko nie jest potworem! Na samą myśl o tym się wzdrygnęłam… przecież to dziecko wilkołaka, wszystko jest możliwe! Nie chciałam by ktokolwiek zobaczył, że tak strasznie mnie boli… Czuję jakby jakieś kije lub łańcuchy łamały mi kości! Co chwilę ogarnia mnie fala okropnego bólu, nad którym nie da się zapanować, mimowolnie na mojej twarzy pojawił się grymas bólu! Skuliłam się i zaczęłam bujać się to do przodu to do tyło, nie ma co choroba sieroca ! Miałam ochotę krzyczeć…Ten ból był potworny i wydawało mi się, że nasila się z minuty na minutę! Nie miałam siły już nawet zmienić pozycji, chociaż było mi niewygodnie to musiałam tak siedzieć!
O nie! O nie!
Ale pod żadnym pozorem nie mów nikomu, co Ci jest! A zwłaszcza, że boli Cię brzuch, w którym znajduje się dziecko wilkołaka! Nie mów nikomu! Jeszcze Ci pomogą!

- Bellandro co ci jest ? – stał nade mną Robert z zatroskanym wyrazem twarzy –źle się czujesz?
Kto to jest Bellandra?
To tylko zdłużenie od "Belli". Nie przejmuj się, Pułkowniku.

- Bellandro haha dobre – udałam, że się śmieje, choć w cale nie było mi do śmiechu – Wszystko dobrze – wymusiłam uśmiech, choć w oczach stały mi łzy
- nie udawał widzę, że coś jest nie tak – usiadł koło mnie – powiedz mi proszę – złapał mnie za rękę- czuję, że coś ci jest –powiedział tajemniczo
- jak to czujesz? – zdziwiła mnie jego wypowiedz, lecz od odpowiedzi uratował go Edward
Może jak angielskie "I feel you"? Poza tym, "czuję" czasami jest równoważne "wydaje mi się". Ogarnij się, Belciu, i nie bierz wszystkich za tajnych agentów albo nie-wiadomo-co.
Ale on powiedział "tajemniczo"! To zupełnie zmienia postać rzeczy.
Dokładnie. Wiedziałem, że jest szpiegiem.

- Bells co ci jest ? – kucnął przede mną – źle się czujesz – mówił takim tonem jakby chciał się rozpłakać
Edwardzie, jesteś mężczyzną. Nie zachowuj się jak mazgaj.

- Wszystko dobrze – skłamałam, lecz w tym momencie ból był tak ogromny jakby ktoś wbijał mi nóż między żebra , z moich ust wydobył się cichy jęk, lecz dobrze wiedziałam, że wszyscy Cullenowie bardzo dobrze to słyszeli i nagle wszyscy znaleźli się przy mnie
- Co się stało?- mówiła zatroskana Alice – Bello co Ci jest ?
- Kurcze afera… – powiedziałam – Goździkowa bierze Apap! – zaczęłam się śmiać, a razem ze mną Emmet, lecz po chwili znowu poczułam okropny ból w brzuchu  
Strasznie śmieszy mnie to opko. Nie wiem, czy to te suchary godne Strasburgera czy fabuła przypominająca "Zmierzch" zmiksowany z "Modą na sukces" i "Klanem".
Najlepsze jest to, że w tym świecie na kanałach w USA puszczają te same reklamy, co w Polsce.
O tej samej Goździkowej. USA-Polsza, takie dziwne państwo w alternatywnej opkorzeczywistości.
 
- Wracasz do domu Carlisle musi cię zbadać – powiedział stanowczo Edward
- Nie! -krzyknęłam – Nie mogę… Kto was odwiezie przecież piliście –powiedziałam do reszty, wiedziałam, że to nie problem, ale trzeba udawać
Udawać co? Że oni wciąż się dobrze bawią? Że nie mogą cię odwieźć do domu, bo... ? I tak już wiedzą, że cię boli brzuch.

- To nie problem– odezwał się Robert – Ja mogę ich odwieźć – w tym momencie już nie miałam wymówki i zaczęłam powoli wyciągać kluczyki z auta  
To ciekawe, że trzymała kluczyki w aucie. Jak mój dziadek kiedyś swoje w samochodzie zatrzasnął, to musiał wzywać specjalistę spod Oleśnicy, ale Belcia jest przecież mieszkanką Widelców, tam wszystko jest możliwe. Swoją drogą, dała właśnie kluczyki od swojego (względnie) nowego, drogiego auta kompletnie obcemu mężczyźnie. Pozdro600 dla Belki!
Wyczuwam gwałt.
Ja kiedyś zamknęłam kluczyki w samochodzie mojego taty, a akurat byliśmy jakieś kilkadziesiąt kilometrów od domu. Polecam takie sytuacje, zdecydowanie.

- Masz –rzuciłam mu kluczyki – Tylko nie rozbij ! Bo jak coś się stanie mojej błyskawicy to nie ręczę za siebie – starałam się zachować powagę, lecz nie udało mi się i zaczęliśmy się śmiać
Hahaha, brzuch mnie boli tak, że mam wrażenie, że zaraz umrę, ale to śmieszne!

- Dasz rade sama wstać? – zapytał Ed
- Jasne nie dam rady?!?! Potrzymaj no sok!! –zaczęłam podnosić się z sofy, lecz moje nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa i bezwładnie osunęłam się na ziemię
- Czemu nie powiedziałaś, że źle się czujesz! – wrzasnął na mnie Edward– Czy ty zawsze musisz robić po swojemu! – cały czas krzyczał i trzymał mnie na rękach
Yhm, w zasadzie to też się zastanawiam, czemu ona jest tak głupia.
Spokojnie, Edwardzie. Belcia oczywiście postąpiła źle, no ale bez przesady.

- nie chciałam wam psuć zabawy – wyszeptałam ze skruchą – przepraszam –wtuliłam się w Edwarda, który niósł mnie w stronę swojego volvo


Nie no ja już nie mam do niej siły! Jestem wampirem, ale przez nią chyba dostane zawału! ?Ile można udawać, że wszystko jest Ok? Widziałem, już od jakiegoś czasu, że siedzi na kanapie, ale nie chciałem być natarczywy!
Czyli to też twoja wina, kochaneczku. Swoją drogą, co jest złego w siedzeniu na kanapie?
Siedzisz na kanapie = źle się czujesz. Proste!
Opkowa Logika +20

A ona? Udawała, że wszystko jest dobrze, że jest zmęczona… eh cała Bella. Dłużej już nie wytrzymam!

Uwaga, teraz Edward-poeta mode: on
Muszę jej powiedzieć, co czuję, bo inaczej chyba wyschnę jak kwiat bez wody…
????
Przepraszam, ale jaki to ma związek z tym, że Belcia nie powiedziała, że źle się czuje? Dlaczego się na nią aż tak zdenerwowałeś?

Tak ona jest mi potrzebna tak jak roślinom woda! Bez niej usycham! Nie dam rady dłużej udawać jej przyjaciela, muszę powiedzieć, że ją KOCHAM tak KOCHAM ją jak wariat i jak widzę,że cierpi to sam chciałbym, żeby to cierpienie przeszło na mnie! Siedzi teraz obok mnie skulona i cały czas udaje, że wszystko dobrze, ale widzę, że co chwile ściska swoje dłonie, by tylko stłumić ból… Przecież słyszę jak strasznie łomocze jej serce, tego nie da się ukryć, lecz ona chce udawać niezależną…
Jak Naddniestrzańska Republika Mołdawska.

Wparowałem do domu tak szybko jak tylko potrafiłem i od razu zawołałem Carlisle, by ją zbadał. Powiedział, żebym lepiej został w salonie, bo Bella może czuć się skrępowana przy mnie… przecież i tak będę widział, co się tam dzieje! No ale dobra przynajmniej Bella ma ten komfort psychiczny, że się w nią nie wpatruje jak głupiec! Każda minuta wydawała dłużyć się w nieskończoność, po jakiś 30 minutach wyszedł ojciec z dziwnym wyrazem twarzy i o dziwo chciał ukryć przede mną swoje myśli…„Idź teraz do Bello! Później porozmawiamy” powiedział i znikł za drzwiami swojego gabinetu
- I jak się czujesz ?– zobaczyłem, że Bella siedzi spokojnie na swoim łóżku
- Już dobrze –uśmiechnęła się, tak jak tylko ona potrafi – dostałam jakiś zastrzyk przeciwbólowy i już jest dobrze – w tym momencie przesunęła się na łóżku i pokazała żebym usiadł
- Cieszę się,że już lepiej – uśmiechnąłem się do niej chociaż wiedziałem, że ojciec coś ukrywa
- Mogę się do ciebie przytulić – spytała zmieszana, a na jej twarzy zagościł rumieniec
- Jeszcze się pytasz – uśmiechnąłem się do niej i przyciągnąłem do siebie– Ty nie musisz się mnie pytać o takie rzeczy – wyszeptałem jej do ucha. Siedzieliśmy tak w ciszy chyba z jakaś godzinę i nie miałem pojęcia jak rozpocząć z nią rozmowę… Pierwszy raz w moim długim życiu się stresowałem!
Czyli nie pisałeś nigdy matury.

 Bella leżała przytulona do mnie, a ja gładziłem jej plecy i włosy… Chciałbym, żeby to się nie skończyło, uwielbiałem jak jej gorące ciało przywierało do mnie, była wtedy taka krucha i delikatna… Ciszę,która nas otaczała przerwała Bella
- Edwardzie –powiedziała niepewnie, nawet nie podnosząc głowy z mojej klaty –mogę się Ciebie o coś zapytać ? – można było wyczuć, że się stresuje
- Oczywiście Kochanie – dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziałem „O nie ! Ale ze mnie kretyn!Powiedziałem to na głos i pewnie teraz pośle mnie do diabła!” lecz ona zachowała się tak jakby w ogóle nie usłyszała, co powiedziałem
- no bo …-przerwała, chyba się stresowała – Zastanawia mnie coś …
- Co chcesz wiedzieć? – udawałem, pewnego siebie, lecz w środku wszystko we mnie chodziło… Te przestarzałe mechanizmy to jakaś masakra! Zachowywałem się jak człowiek!  
O nie! Szybko, chowajmy się! Ludzki Edek jest jeszcze gorszy niż wampirzy Edek!
 
Co ta dziewczyna ze mną robi!
Kanapki z dżemem? *pyta nieśmiało*

- Bo wiesz Edwardzie… eh…- zaczęła się jąkać – zastanawia mnie,dlaczego robisz to wszystko dla mnie?
- Bo chce Ci pomóc Bello – w tym momencie podniosłem ją i spojrzałem w jej oczy, w których było widać zmieszanie i jeszcze coś czego nie byłem wstanie rozszyfrować
- Ale Pułkownik nie rozumie dlaczego…
- Bells jesteś wyjątkowa – spojrzałem jeszcze raz w jej oczy – Jesteś wyjątkowa i nie zasługujesz na to, by ktoś źle Cię traktował –pogłaskałem ją po policzku
- eh… – tylko tyle była w stanie z siebie wydobyć i po chwili dodała –Zadziwiasz mnie…
- Tak a dlaczego? – zapytałem zaskoczony
- Pamiętasz początek naszej znajomości? – zaczęła niepewnie bawić się swoimi rękami – Wtedy zbyt za mną nie przepadałeś – mówiła zmieszana. Ja natomiast poczułem się dosyć niepewnie. - Napastowałeś mnie, przymuszałeś do różnych rzeczy i to za plecami twojej dziewczyny, a jednocześnie mną gardziłeś - kontynuowała.
- Bello to nieprawda – powiedziałem pewnie – Zawsze Cię Bardzo lubiłem –specjalnie podkreśliłem to bardzo
- Nie chcę,żebyś zniszczył sobie przeze mnie życie – wyczułem w jej głosie smutek, chciałem jej przerwać, lecz mi nie dała – Nie możesz udawać, że to twoje dziecko – pokazała na swój brzuch– Tak nie można Edwardzie ! Teraz powinieneś bawić się klockami Lego

 
Może lepiej nie...

 i zajmować normalnymi dziewczynami, a nie być tu teraz ze mną! -skuliła się w kłębek jak małe dziecko i schowała głowę w kolanach – Masz szanse na normalne i szczęśliwe życie z jakaś dziewczyną, a ty siedzi tu i udajesz, że wszystko jest dobrze –nawet na mnie nie spojrzała
No przecież każda dziewczyna chce się związać z nieśmiertelnym krwiożerczym wampirem. Najlepiej do końca jego życia. Pewnie.

- Bello –zacząłem się śmiać – Bello możesz na mnie spojrzeć ! -jeszcze bardziej przysunąłem się do niej i wziąłem jej twarz w dłonie, by spojrzała na mnie… Jej oczy były takie smutne… -Czy ty przed chwilą powiedziałaś, że ja mam szanse na normalne życie – nie potrafiłem utrzymać powagi w głosie – Belo ja jestem Wampirem! Czy ty uważasz, że to normalne ?! – powiedziałem z ironią – Mam 110 lat i cały czas wyglądam na 18 –powiedziałem z ironią w głosie – Ja już nie mam szans na normalne życie! Bello kto normalny chciałby być z Wampirem? No kto? – mówiłem spokojnie
O tym właśnie mówiłam. Dzięki, Edwardzie!

- Przecież byłeś z wieloma dziewczynami – powiedziała o dziwo bardzo spokojnie – Byłeś w wielu związkach zawodowych!
- To nie były związki ! Jedynie prowokacje! To były przelotne romanse które nie trwały długo -mówiłem spokojnie –Do Żadnej nie czułem hmmm… powiem tak Nie kochałem tych dziewczyn, z którymi byłem- patrzyłem jej prosto w oczy – żadna z tych dziewczyn nie wiedziała czym jestem! Żadna nie wiedziała, że jestem potworem – mówiłem o sobie z taką pogardą – Gdyby któraś wiedziała czym jestem, to by uciekła z krzykiem… Ty też tak powinnaś zrobić Bello – mówiłem smutny– Ale ty jesteś inna! Ty jesteś z nami chociaż wiesz, ze możemy zrobić Ci krzywdę, bo tak ładnie pachniesz… jak kiełbaska z Lidla...
- Nie mów tak –krzyknęła – nie jesteś potworem! – pogłaskała mnie po policzku, a ja przez chwile miałem wrażenie, że moje serce znowu zaczęło bić – Jesteście Najwspanialszymi ludźmi (hehe) jakich znam!- mówiła z taką powagą – To z wami przeżyłam wiele wspaniałych chwil! To wy zawsze byliście przy mnie, gdy potrzebowałam pomocy… – w tym momencie się rozkleiła i łzy zaczęły spływać jej po twarzy
- Proszę nie płacz – wytarłem jej łzy i nie wiem czemu, ale złożyłem na jej ustach bardzo delikatny pocałunek… wręcz tylko musnąłem jej usta, lecz było to tak wspaniałe uczucie
- Edwardzie …- chciała coś powiedzieć, lecz nie mogłem stracić tej szansy na wyznanie…
- Bello, Proszę nie przerywaj mi! Muszę Ci coś powiedzieć – trzymałem jej twarz w dłoniach, a ona tylko skinęła głową

[Edward smęci coś o tym, że kocha Belcię i że był dla niej nieprzyjemny na początku tylko po to, by ją chronić (ta, jasne). Całują się. Edek zmierza do wyjścia z pokoju.]

Rozdział 27

[Belcia zatrzymuje Edwarda i smęci coś o tym, że go kocha i że mimo jego nieprzyjemności cały czas coś ją do niego ciągnęło. Przez chwilę na włosku wisi sytuacja łóżkowa, ale Edek nie chce szkodzić "Naszemu Dziecku", więc do niczego nie dochodzi.]
Nie chcę smęcić, ale to nic by nie zmieniło.

Rozdział 28 

[Te rozdziały zaczynają się robić naprawdę nudne. Nikt nikogo nie gwałci. W zasadzie to dzięki Bogu! I gdzie się w ogóle podział Jacob?
Anyway, rodzinka Edka dowiaduje się o jego związku, ale Edek nie chce im o tym opowiadać, bo musi pogadać z papą. W tym momencie jego magic zdolności przestają działać i nie wie, o czym myśli tatulek, ale nawet aŁtoreczka nie daje tego po sobie poznać. Carlisle mówi, że Belka Kluska jest dziwna (lol, jakbyśmy tego nie wiedzieli od pierwszego rozdziału), a Edek go popiera. Objawy: agresja, dziwna ciąża, dziwna aura wokół Belci i pioruny z rąk. Prawdopodobnie trzeba będzie wybierać pomiędzy Belunią a jej bachorem. Alice ma wizję, że ktoś przyjdzie do naszej Kluseczki. Pewnie Mikołaj, dać dzieciakowi prezent. Bo Belka swój już dostała.]


Rozdział 29

Co to za krzyki?! Czy oni nie myślą,że w ich domu mieszka człowiek, który chciałby się wyspać… a zwłaszcza teraz, gdy jestem w ciąży ten sen jest mi bardzo potrzebny. Ciekawe, co tam się dzieje? Hmmm… dziwne, bo oni zazwyczaj są spokojni, nawet gdy dzieją się naprawdę straszne rzeczy więc?
Jakie straszne rzeczy się działy, o których wie Kluseczka? Ona przecież ich prawie nie zna. 
A jak Emmentaler latał prawie goły po domu?

Dobra idę zobaczyć co i jak, bo za chwilę tutaj zbzikuje od tego myślenia!
Najlepiej przestań myśleć w ogóle. Ups, chyba już to robisz.

Nawet się nie ubrałam, tylko wyszłam w moim obcisłym komplecie, czyli krótkie spodenki i bluzka na ramiączkach… W sumie, kto by się przyglądał babie w ciąży,która wygląda jak ciężarówka?
Która jest w ciąży od jakiegoś miesiąca???? I już wygląda jak ciężarówka???

No właśnie nikt! Powoli kierowałam się w stronę schodów i jak znalazłam się na parterze, to zobaczyłam coś dziwnego… Zobaczyłam Mojego Edwarda klęczącego na kolanach trzymającego swoją twarz w rękach…Wyglądał jakby płakał, a obok niego stała Alice bardzo roztrzęsiona! Reszta rodziny stała i patrzyła się na nich i nic nie mówili…
- Co się stało? Co wy tu robicie?- powiedziałam zdezorientowana, po chwili obok mnie znalazła się Alice
- Bello, to jest nasz dom, możemy tu siedzieć, a poza tym - miałaś ostatnio jakieś wizje?! – Alice mówiła, wręcz krzyczała potrząsając mną  
- Alice uspokój się !- zaczęłam krzyczeć i po chwili znalazłam się obok Edwarda
- Kochanie co Ci jest ? – kucnęłam przy nim i objęłam go – Edward co się stało? – podniosłam głos, bo przeraziła mnie ta cisza- Powie mi ktoś w końcu , co się tu dzieje?! – krzyczałam i po chwili Edward spojrzał na mnie
- Bello proszę… powiedz miałaś ostatnio jakieś wizje? – powiedział to takim tonem, że miałam wrażenie jakby ktoś umarł. Jego pytanie bardzo mnie zdziwiło, bo ostatnio o dziwo moje wizje nie były przerażające, lecz bardzo spokojne i widoczne…
A Alice nie ma żadnych wizji? Przecież to jej specjalność.

- Edward sama nie wiem…-przerwałam, bo nie miałam pojęcia co powiedzieć
- Bello powiedz proszę!- przytulił mnie – śniło ci się ostatnio coś dziwnego? Albo może śniła ci się jakaś nieznana osoba? – mówił tak tajemniczo, że sama zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim
- Nie wiem naprawdę… Ostatnio moje wizje są spokojne i nie widzę w nich nic niepokojącego,wręcz przeciwnie uspokajają mnie! – powiedziałam, lecz po chwili coś mi się przypomniało – Ale…- zamyśliłam się
- Ale co ? – powiedział przerażony– Skarbie powiedz i nie trzymaj mnie w niepewności!- powiedział zdenerwowany


- Kurde teraz to już sama nie wiem– mówiłam skołowana – Jakiś czas temu śnił mi się dziwnie znajomy mężczyzna, którego nie pamiętam, lecz jakoś ta wizja spowodowała, że uspokoiłam się wewnętrznie…- próbowałam przypomnieć sobie ten sen – stał na naszej polanie i mówił do mnie po imieniu… czekaj co on do mnie mówił… „Bello pamiętaj, że już niedługo znowu się zobaczymy i wszystko stanie się jasne”
- Nie to nie możliwe- powiedziała przerażona Alice – Jednak ten ktoś tu przyjdzie… I to już niedługo – panikowała, co było bardzo dziwne jak na wampira
- Nie! – krzyknął Edward – Tylko nie to! – mówił przerażony – Dopiero, co zdobyłem twoją miłość, a teraz ktoś będzie chciał mi zabrać Moją Belle –głos mu się łamał, a w oczach było widać cały ból, jaki teraz mu towarzyszy
?????
?????

- Kochanie nie mów głupot! –przytuliłam go – Nikt Ci mnie nie zabierze – podniosłam jego twarz, by spojrzał na mnie – Pamiętaj, że z własnej woli Nigdy cię nie opuszczę!
A kto jej nagadał bzdur, że dostanie wolny wybór?

Będę z Tobą zawsze, aż w końcu znudzisz się mną ! – po tych słowach zbliżyłam swoje usta to jego i musnęłam je…

 
- Nigdy mi się nie znudzisz! – po tych słowach objął mnie w talii i wpił się w moje usta, w taki sposób jakby już nigdy nie miał mnie całować, jakby był to nasz ostatni pocałunek… Nie interesowało nas to, że cała rodzina się na nas patrzy! W tej chwili liczyliśmy się tylko My
Od te dziwnej sytuacji minął już tydzień…
Ta narracja wciąż mnie zaskakuje. Konstrukcja tekstu też.

Cullenowie udawali się, że wszystko jest w porządku, ale widziałam, że oni dalej o tym namiętnym pocałunku myślą i rozmawiają, gdy tylko nie ma mnie w pobliżu, a jak tylko się pojawiam, to temat urywa się w pół zdania… Ostatnio już o tym nawet nie myślę, bo jestem taka szczęśliwa! Związek z Edwardem to najlepsza rzecz jaka w życiu mnie spotkała! Mój Edward jak to brzmi! Mam wrażenie, że on teraz nie widzi świata poza mną i koncentruje się tylko na mnie! Kocham GoPro Hero 4 Silver i teraz jestem tego pewna w 100% i już nie chcę być z nikim innym… Tylko Show Must Go On! Aktualnie siedzę sobie w szkole i nie pozostało mi nic poza rozmyślaniem… Obok siedzi Edward, który nie opuszcza mnie nawet na krok, bo ani on, ani tym bardziej ja nie mamy żadnych innych znajomych, widzę te wszystkie spojrzenia,które wędrują w naszą stronę… Większość osób już się przyzwyczaiła, że jesteśmy razem, ale są takie, które nie dają za wygraną… No tak Jessica i Louren są uparte jak osły i na każdym kroku próbują uprzykrzyć mi życie,
Nie, żeby było to coś nowego.

 ale jak na razie nie udało się im i prawdopodobnie nie uda się! Przypomniała mi się sytuacja, jak Jess zaczęła mnie wyzywać i naglę popchnęła mnie na ścianę, a mi zakręciło się w głowie…



Myślałam, że Edward ją zabije, ale uprzedziła go Alice, która ledwo nad sobą panowała i zaczęła potrząsać nią i uderzyła parę razy, przez to wylądowała na dywaniku u dyrektora… ha ha jak sobie to przypomnę to mimowolnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech,ponieważ jak to Alice użyła swojego uroku osobistego i wyplątała się z tego szybko i sprawnie, a Jess chodziła w ciemnych okularach,bo miała niezłe limo pod okiem! Z moim rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego ukochanego
- Bells co się tak cieszysz? -pocałował mnie z wielkim uśmiechem na twarzy
- A nic tylko coś mi się przypomniało… – bez powodu zaczęłam się śmiać, a on tylko się na mnie spojrzał
- Na prawdę służy ci ta ciąża!Ostatnio jesteś taka radosna i promieniejesz! – objął mnie i kierowaliśmy się w stronę stołówki
- Kochanie to wszystko dzięki Tobie– powiedziałam z wielkim uśmiechem, bo prawdę mówiąc ostatnio czuję się co raz słabsza, lecz wolę nie mówić mu tego
Jak każda gimbuska w gimbusiarskim związku, który opiera się tylko i wyłącznie na pociągu seksualnym.


–Rozpieszczasz mnie – ucałowałam jego słodkie usta
- Skarbie to dzięki Tobie czuję,że żyję !- był taki szczęśliwy, ostatnio ciągle się uśmiecha
- hehe no dobra niech ci będzie –wystawiłam mu język i nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami ,nie miałam pojęcia co się stało…
- Bello Kochanie słyszysz mnie?-usłyszałam przerażony głos Edwarda – Proszę ocknij się –mówił z takim bólem w głosie
- Nic mi nie jest – wyszeptałam,a on mocno mnie przytulił – słabo mi się zrobiło – nagle poczułam ostry ból w brzuchu i nie potrafiłam się podnieść, na mojej twarzy zagościł grymas
- Co Ci jest ? Boli cie coś? -panikował jak człowiek
- Trochę… brzuch – próbowałam się podnieść , lecz ból w brzuchu nasilał się niemiłosiernie i Edward to zauważył
- Jedziemy do domu! – powiedział stanowczo i wziął mnie na ręce, próbowałam wmówić mu, ze wszystko jest Ok,
No serio? Kobieto, jesteś w ciąży z wilkołakiem (!), a kiedy boli cię brzuch, w jakiej sytuacji każda kobieta z ludzkim dzieckiem w środku, od razu poszłaby do lekarza, ty WCIĄŻ udajesz, że wszystko jest w porządku. PO CO? Żeby udowodnić, jaka jesteś twarda? Haha, nie jesteś. Pomieszkaj sama w lesie przez tydzień, a nie udawaj, że z twoim dzieckiem nic się nie dzieje.

ale nie dał się przekonać i po chwili byliśmy już w samochodzie. Po paru minutach byliśmy w domu, ale Carlisle nie było, więc trzeba było poczekać… Edward chciał zmusić mnie do leżenia w pokoju, lecz ja postawiłam na swoim i zostaliśmy w salonie oglądając jakiś nudny film… Nagle do domu wparowała Alice, a za nią reszta z przerażeniem wymalowanym na jednej twarzy… Ten rysunek bardzo dobrze im wyszedł, naprawdę, nawet pomyślałam, że powieszę go w sypialni kiedyś...
- On tu zaraz będzie… -wyszeptała przerażona Alice dzwoniąc do Carlisle 
- Hej, Carlisle, wiem, że tu zaraz będziesz, wszyscy jesteśmy przerażeni!

Rozdział 30 

Przez jakiś czas wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach i nikt nie wiedział, co za chwilę może się wydarzyć! Alice cały czas próbowała zobaczyć, co się stanie ,ale nic!
No nie no! Czy to oznacza, że jesteście prawie jak, tfu, zwykli, tfu tfu, śmiertelnicy?


Miałam wrażenie, że ten ktoś blokuje jej wizję… Jeszcze nie widziałam, żeby Edward czymkolwiek aż tak się przejmował! Trzymał mnie tak mocno, myślałam, że za chwilę połamie mi wszystkie kości, ale chyba wyczuł, że sprawia mi ból, bo mu oczywiście o tym nie powiedziałam (hehe, po co?), i rozluźnił uścisk, lecz po chwili posadził mnie sobie na kolanach i wtulił… Głaskał mnie po plecach i brzuchu, jakby bał się, że mnie straci… - Kocham Cię – wyszeptał mi do ucha – Kocham Cię i pamiętaj, że niezależnie od tego, co się wydarzy będę cię kochał już po wsze czasy – pocałował mnie z taką czułością, że aż zaczęłam się martwić…
Nauka z tego opka: jeżeli ktoś całuje cię czule, zacznij się martwić, bo to wróży coś złego.
Opkowa Logika +10

- Edwardzie, ale o czym ty mówisz?- powiedziałam zdenerwowana – Też Cię Kocham, ale powiedz mi…. Czy ty coś wiesz? – niepewnie zadałam to pytanie
- Bello, wiem, że nic nie wiem - powiedział filozoficznie Edward. - Ponadto, chciałem tylko, żebyś wiedziała, że na mnie możesz liczyć zawsze, niezależnie od okoliczności – powiedział spokojnie i przytulił mnie – Nie martw się wszystko się w końcu ułoży – po tych słowach znowu znowu złożył mi na ustach delikatny pocałunek, wręcz tylko musnął moje usta, ale po moim ciele przeszedł dreszcz przyjemności… Czemu ja zawsze muszę tak na niego reagować?Tylko on potrafi doprowadzić mnie do takiego stanu, że nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje !
Nie, żeby coś, ale z tego, co wiemy my, czytelnicy, twoimi jedynymi poprzednimi partnerami byli gwałciciele. Także, no wiesz, może ktoś inny też by tak na ciebie działał i, powiedzmy, nie był wampirem?

Wpatrywałam się we wszystkich w salonie i nikt nie zdradzał swoich obaw i przeczuć. Wydawali się być aż zanadto spokojni i opanowani, tylko Alice była zmartwiona… Przejmowała się tym, że nie może nam nic powiedzieć o tej osobie, chciała coś zobaczyć, ale nie potrafiła. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi ,ale nikt nie zareagował, bo powszechnie wiadomo, że do drzwi pukają tylko wrogowie. Znajomych, listonoszy, kurierów i dostawców pizzy można pominąć. i kroki,które zbliżały się co raz bardziej w naszą stronę… Serce zaczęło mi walić tak, że wszyscy je usłyszeli i popatrzyli na mnie z obawą…
W mejerlandzie słyszeli nawet normalne bicie serca. Ba, nawet krew płynącą w żyłach! I to z jakichś paruset metrów! Ale ałtoreczka nie przejmuje się tym, przecież kanon jest kompletnie nieistotny.

Nie mam pojęcia, co zaczęło się ze mną dziać!Niby serce waliło mi , ale ja czułam wewnętrzny spokój i opanowanie!
To NA PEWNO nie Jasper.

- Witam Wszystkich i Ciebie Bello –powiedział jakiś mężczyzna wchodzący do naszego salonu, który nie uważał mnie za część sekty Wszystkich. Miałam dziwne wrażenie, że już go gdzieś widziałam, ale na pewno nie na spotkaniu sekty Wszystkich, bo ten człowiek dobrze zgadł, że do niej nie należę. – Mam nadzieję,że nie macie nic przeciwko, że wszedłem tak bez zaproszenia? -powiedział uśmiechając się. Był to wysoki przystojny mężczyzna o bardzo jasnych blond włosach i… i o granatowych oczach… Jakie one dziwne! Jeszcze takich oczu nie widziałam. Mężczyzna wyglądał gdzieś na 40 lat, a nawet może na mniej i był wyjątkowo przyjazny… tzn emanowała od niego taka dziwna aura, która strasznie mnie uspokajała….
Mówiłam, że nie Jasper. Hehe.

- Wiedzieliśmy, że pan przyjdzie –powiedział Carlisle bardzo spokojnym i opanowanym głosem
Logika w stylu: wiedziałem, że moi przeciwnicy mają za zadanie ukraść mi dzieło sztuki, dlatego nie mam nic przeciwko, że je zabierają.

– Dlaczego zawdzięczamy panu taka niespodziewaną wizytę ? – zapytał bez ogródek
- Zaraz Wam wszystko wyjaśnię, ale jestem Alltar miło mi was poznać! – podał rękę Carliselowi – dużo o was słyszałem – uśmiechnął się
Włamałem się do was do domu, dlatego się przedstawię, żebyście wiedzieli, na kogo złożyć skargę potem.

- Miło mi Carlisle jestem, a to moja rodzina – zaczął wszystkich przedstawiać – a to Bella,ale z tego, co słyszałem to już ją znasz?! – powiedział dziwnym tonem
- Miło mi- znowu się uśmiechnął– tak znam Isabel – powiedział tajemniczo
- Co to znaczy, że pan mnie zna ? -powiedziałam zdenerwowana – Niby skąd?
- Spokojnie Is! Mamy sobie dużo do wyjaśnienia! Usiadł na kanapie obok mnie i Edwarda – Znałem twoich rodziców – powiedział tajemniczo
- Niby skąd, jak ja pana nawet nie znam?! – od prychnęłam wkurzona, olewając jego uspokajającą aurę, która jeszcze sekundę temu była w stanie mnie uspokoić, pomimo tego, że wszyscy moi niezniszczalni, supersilni i nieśmiertelni znajomi ze strachu robili pod siebie i nie wiedzieli ja zareagować.
Przecież jestem Belką kluską i znam WSZYSTKICH znajomych i krewnych moich rodziców. Co ty mi tu w ogóle gadasz, popaprańcu!
Logiczny burdel otwiera filię za granicą. I to pewnie nie ostatnią.

 – Lepiej będzie jak Pan stąd wyjdzie ! – powiedziałam stanowczo wstając z kanapy i pokazując mu drzwi – Nie mamy o czym rozmawiać ! Żegnam – powiedziałam stanowczo
- Is spokojnie – powiedział takim tonem, że aż mi nogi zmiękły – Musisz się dowiedzieć parę rzeczy, bo inaczej Twoim Wampirom może się coś stać – mówił zacięcie
- Skąd wiesz, że jesteśmy wampirami? – krzyknął Edward – Przecież ty jesteś tylko człowiekiem, więc możesz o nas wiedzieć?! – warknął i wstał
Może podsłuchał jak mówiliście o tym Belce klusce w szpitalu? Może też jest wampirem, tylko w przeciwieństwie do was dobrze się ukrywa?

- Wiem więcej niż wam się może wydawać! – znowu ten tajemniczy ton – Wiem więcej o Was i o Isabelli niż wam się wydaje! Więc dobrze radzę usiąść i mnie posłuchać, bo drugiej takiej szansy nie będzie i może się wam coś stać… I to z ręki Is – po tych słowach zamarłam… Jak ja mogłabym coś zrobić Wampirom?
Kołek, czosnek, krzyż, woda święcona, upitolenie łba posrebrzaną łopatą (tak, jak nie wiecie o takich rzeczach, to polecam Pilipiuka i którąś z jego książek o Jakubie Wędrowyczu), poświęcenie rodzinnej ziemi wampira, nekrofilia... mam wymieniać dalej?

 Jak? Przecież ja jestem tylko człowiekiem! Jego słowa cały czas kłębiły mi się w głowie i nie chciały z niej wyjść…
Może po prostu zgubiły się w tej plątaninie pustych korytarzy i nie mogą znaleźć wyjścia?

- Co masz na myśli? – krzyknęłam– Niby jak ja mogę Im coś zrobić, skoro jestem człowiekiem –w tym momencie się załamałam i wtuliłam w Edwarda- Przecież ja ich kocham i sama wolałabym poświęcić swoje życie niż dać zrobić im krzywdę !
- Wiem ! Ale to co się z Tobą teraz dzieje nie wybiera ! Pomimo, że ich kochasz to możesz zrobić im krzywdę chociaż tego nie chcesz!
- Ale jak ? Ja nic nie rozumie –powiedziałam zrezygnowana
Ja też nic nie rozumie.

- Bello zauważyłaś, że ostatnio dzieje się z tobą coś dziwnego ? – zapytał i nagle w mojej głowie pokazały się wszystkie te rzeczy których dokonałam…Przypomniałam sobie wszystko, co się działo i co zrobiłam Jacobowi
- Tak… – wyszeptałam, a wszyscy zamarli i zaczęli mi się dziwnie przyglądać – Ostatnio dzieją się ze mną dziwne rzeczy… Prawda Edwardzie! – w tym momencie obróciłam się w stronę mojego ukochanego, który spuścił głowę na dół
- Tak.. – chciał mówić dalej,lecz przerwał mu Alltar
- Nie musicie mi nic mówić ja wiem, co się z nią dzieje, bo nasza rasa ma ze sobą więź telepatyczną… – mówił , a ja zorientowałam się, co powiedział… Jaka rasa? Co to wszystko znaczy?!
Latające Polipy!
 
- Jaka rasa ?! O co ci chodzi? -krzyczałam zdezorientowana i nagle zaczęłam się źle czuć
- Is mogę Cię prosić byś mi nie przeszkadzała! Mogę prosić was wszystkich o spokój i o chwilę cierpliwości ?! – mówił spokojnie – Postaram się wszystko wyjaśnić – przerwał i chwilę się zastanawiał – Isabel ty nie jesteś zwykłym człowiekiem… Na naszej planecie jest więcej dziwnych ras i tajemnic, niż nam się wydaje! Oprócz ludzi,wampirów i wilkołaków są jeszcze pół wampiry pół ludzie –miałam w głowie mętlik i nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi – Pewnie zastanawiacie się czemu wspominam o półludziach – wampirach ?! – dał nam chwilę na zastanowienie, a my wszyscy tylko kiwnęliśmy głowami – Takie istoty mają siłę wampirów hmmm… tak szczerze to są silniejsi od was!
- Jak to ? – zdziwił się Carlisle,chyba nie tylko on, bo wszyscy mieliśmy zdziwienie wypisane na twarzach - Przecież wampiry są najcudowniejszymi misiaczkami-pysiaczkami na świecie!
- Tak są silniejsi, bo w ich żyłach cały czas płynie krew, a nie tak jak u wampirów. Dhampiry , bo tak się nazywają właśnie istoty o których mówię, mają wiele talentów… U nas nie jest tak jak u wampirów, że dary są rzadkie i są czymś nadzwyczajnym… u nas to norma, lecz są dhampiry, które mają nawet po 10 darów! – wszyscy siedzieliśmy jak sparaliżowani – Bello… właśnie jesteś dhampirem tak jak ja i reszta naszego klanu! – jego słowa cały czas wirowały mi w głowie
- Co ty gadasz za głupoty –warknęłam – Przecież ja jestem ludzka, jak nikt inny! -krzyczałam – Cały czas mam wypadki i kilka razy prawie nie przepłaciłam tego życiem, a Ty mi mówisz, że jestem jakimś dhampirem, czy jeszcze jakimś innym stworem – darłam się jak oszalała – Przecież wampiry są niebiańsko piękne, mają kamienną skórę i kły! Czy ja wyglądam na Wampira?! Nie !
- Is spokojnie… Przecież mówiłem, że jesteś dhampirem, a nie wampirem, no lol, laska, ogarnij się.
- Nie jestem Is! – krzyczałam – i nagle zobaczyłam ciemność
KOCHAM to opko. Te nieprzewidywalne zwroty akcji! Nagle okazuje się, że Belka śpiewa jak anioł, a kilka rozdziałów później, że jest dhampirem! TAK! Więcej takich historii!

Tak to mniej więcej wygląda.

 

Rozdział 31 

Już od 30 minut próbujemy ocucić Belle i Nic! Boże czemu to wszystko się dzieje, moja ukochana przeżywa co raz to nowe zawody i upokorzenia, a czuję, że to jeszcze nie koniec tej przeprawy, która się rozpoczęła. - kochanie obudź się błagam –mówiłem tak już od dłuższego czasu, lecz ona nie reagowała –Kocham Cię ! Proszę obudź się i niech już wszystko się wyjaśni– trzymałem ją na rękach i wręcz błagałem o jakiś znak z jej strony. Boję się, że coś się dzieje złego z jej ciążą…Jej organizm tak dziwnie na wszystko reaguje, co nie jest normalne.
- Zaraz się obudzi – powiedział Alltar – Nie martw się to tylko zasłabnięcie, na skutek zbyt dużej ilości nowych wiadomości – mówił tak spokojnie jakby nic się nie stało
Jej mózg nie jest przyzwyczajony do przyjmowania takich ilości informacji.

- Lepiej już idź, ona musi odpocząć! – bardzo oschle skomentowałem jego wypowiedź
- Nie ma takiej możliwości ! Muszę jej o wszystkim powiedzieć dziś, bo inaczej może stać się coś złego – był spokojny i opanowany, a mnie aż roznosiły nerwy
Jakbyście kiedyś zastanawiali się, jaka jest definicja wiadomości zmieniającej ludzkie życie - to jest właśnie to.

- Niby co? No powiedz niby co może się takiego stać, że nie możesz poczekać z tą wiadomością do jutra ? – krzyczałem
- Spokojnie Edwardzie, chyba chcesz by ona przeżyła prawda?! – po jego słowach zamarłem – Jeśli teraz pójdę to Is może umrzeć i nic na to nie poradzisz! A dobrze wiesz, że przemienić jej nie możesz, bo ona już jest w dużej mierze wampirem! – powiedział bardzo stanowczo, a ja już nie miałem odwagi mówić, teraz już tylko pragnąłem żeby ona żyła! Jak ona umrze to i ja postanowię zginąć, bo moje życie nie będzie miało sensu bez Niej! Naglę do naszego domu wszedł jakby nigdy nic…. Nie zgadniecie kto…. Tak ten typek, którego poznała na imprezie Bella…. Ten cały Robert od początku mi nie pasował, ale wszyscy byli nim zachwyceni, a zwłaszcza podobało im się to jak wyglądał… Był piękniejszy nawet od wampirów, teraz już wiem dlaczego! Jest tym całym dhampirem tak jak Bella…
Zazdrosny Edward, jakie to słodkie! ♥ ♥ ♥

Po chwili poczułem, ze ona zaczyna się budzić i wygląda na zdezorientowaną.
- Bello Kochanie – pocałowałem ją od razu jak tylko się obudziła – Kocham Cię i nie strasz mnie tak więcej – przytuliła mnie, ale czułem, że jest strasznie osłabiona, bo nie miała siły się podnieść
- Co się stało? – wyszeptała –Słabo się czuję
- Zemdlałaś – powiedział Alltar- Musisz wysłuchać wszystko, co mam ci do powiedzenia, bo wiąże się to też z Twoim aktualnym stanie! – powiedział… w sumie bardziej rozkazał, a wszyscy się na niego spojrzeli. Chciałem mu przerwać, lecz Bella zezwoliła mu na dalsze kontynuowanie swojego monologu…
- Co tu robi Robert ? – zadałem pytanie, a oni tylko się na siebie spojrzeli
- Jestem dhampirem i tak jak Bella również księciem naszej rasy – mówił spokojnie, a jego słowa krążyły mi po głowie! CO Moja ukochana jest ich przyszłą królową?! Nie to nie możliwe!

 
- Co ? – równo z Bellą krzyknęliśmy, a reszta stała tak jak sparaliżowana
- Bello spokojnie zaraz Ci to wszystko wytłumaczę – dodał starszy blondyn – Twoi rodzice też byli pół wampirami, a zarazem Królem i Królową dhampirów– mówił poważnie i gorliwie chciał mówić dalej, ale przerwała mu moja ukochana
I wszystko zostanie zaraz sprowadzone do smoków, księżniczek i pewnie jeszcze hydraulika z wąsem i czerwoną czapką z daszkiem. Co za upadek.
Opkowy upadek +n , gdzie n dąży do nieskończoności 

- Ale jak to możliwe, przecież ? -jej głos się łamał i miałem wrażenie, że za chwilę się rozpłacze – Przecież oni żyli tu w Forks wiele lat, tak jak normalni ludzie i nawet się starzeli ! – w tym momencie się rozkleiła i wtuliła w moją koszulę - Proszę dajcie mi dojść do słowa to wszystkiego się dowiecie! – rozkazał – Nasz ród jest bardzo rozwojowy i Twoi rodzice sami wybrali jak chcą żyć. Postanowili,że będą funkcjonować jak normalni ludzie i podejmować wszystkie decyzje dotyczące dhampirów na odległość. Co jakiś czas przyjeżdżali do Polski i pomagali nam w ważniejszych sprawach. -przerwał na chwilę, gdy spojrzałem na Belle to wyglądała jakby śniła na jawie, nawet nie mrugała tylko siedziała i wpatrywała się w Alltara – Pewnie zauważyłam, że co jakiś czas jedno z nich wyjeżdżało i wracało po jakimś czasie? – spojrzał na Belle, która tylko przytaknęła – To teraz wiesz, co wtedy robili i gdzie byli
- Dlaczego się starzeli jak ludzie? – padło pytanie z ust mojej ukochanej
- To też jest trochę dziwna kwestia odnośnie naszej razy- zamyślił się – My możemy odżywiać się tak jak normalni ludzie, działają na nas leki jak i używki oraz możemy starzeć się jak ludzie, gdy podejmiemy taką decyzję. Faktem jest to, że też jesteśmy wampirami… hmmm jakby ci to powiedzieć… Jeżeli chcemy być młodzi to co jakiś czas musimy wypić krew, by nasz organizm się nie starzał… Jeżeli tak jak ty ktoś z naszych zwiąże się z wampirem czystej rasy to może przestać starzeć, kiedy tylko zechce, by nie było widać różnicy wieku pomiędzy partnerami
- Czyli moi rodzice chcieli umrzeć tak jak umierają ludzie ? – zadała kolejne pytanie
- Tak, lecz u nas jednak proces starzenia odbywa się o wiele wolniej niż u normalnych ludzi
Naprawdę kocham to opko.
Jestem dhampirem - normalka.
Jestem Królową dhampirów - spoko.
Ale jak jakaś laska próbowała zarywać do Edwarda, chciałam się upić do nieprzytomności. 
Opkowa Logika +50

- Dlaczego powiedziałeś, że Bella może umrzeć? – tym razem pytanie zadał Carlisle, który jak do tej pory tylko słuchał tego co mówił blondyn, gdy spojrzałem na Belle na jej twarzy był wymalowany strach i ból
- ah… – chyba nie wiedział jak zacząć ten temat – My dhampiry przechodzimy przemianę w różnym wieku, czym później tym silniejsza będzie dajna osoba. U nas o naszej sile i ilości darów decydują przeżycia, które nas dotknęły, w twoim przypadku Bello bardzo późno przechodzisz przemianę i dobrze wiem, że od długiego czasu spotkało cię wiele przykrych rzeczy…
- Co to ma do rzeczy z tym pytaniem?! – wydarłem się, bo już nie wytrzymałem
- Wszystko jest ze sobą związane,więc lepiej się uspokój!- nawet na mnie nie spojrzał tylko dalej kontynuował – Więc w życiu spotkało Cię bardzo wiele przykrych rzeczy, które o mały włos nie skończyłyby się twoją śmiercią… Dzięki temu mogę przypuszczać, że będziesz jednym z najsilniejszych pół wampirów na świecie! – nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem, dość, że ona i tak będzie silniejsza od wszystkich wampirów, to jeszcze okazuje się, że będzie silniejsza od każdej istniejącej nadludzkiej istoty! – My Bello po prostu przyciągamy kłopoty do czasu przemiany i nic z tym nie da się zrobić, lecz ty je przyciągałaś aż za nadto…
Mieszamy w to jeszcze siły wyższe? No bomba!

- Ale niby dlaczego mam umrzeć? – Bella zadała powtórzyła pytanie, na które nie odpowiedział
- Do czasu przemiany będziesz robiła się co raz słabsza, a bezpośrednio przed nią zapadniesz w śpiączkę i obudzisz się jako inna istota, będziesz nawet wyglądać inaczej – co raz bardziej miałem ochotę go wywalić,bo bałem się, ze za chwilę usłyszę coś, czego się obawiam – I właśnie to wiąże się również z Twoją ciążą – poczułem jak Bella cała się spięła i nawet przestała normalnie oddychać– Is kochana my tak jak ludzie możemy mieć dzieci… – przerwał- Możemy mieć dzieci zarówno z ludźmi jak i wampirami – kurde co ? Że niby wampiry mogą mieć dzieci? Teraz to już całkiem byłem skołowany !- My podświadomie czujemy, który człowiek, lub wampir może mieć dzieci i nie mamy problemu z potomstwem, ale jeżeli w grę wchodzą wilkołaki, to sprawa się bardzo komplikuje…
- Co ty chrzanisz? – zaczęła wrzeszczeć Bella – Jak to się komplikuje? Co ty gadasz? – była strasznie roztrzęsiona, wiedziałem, że wiadomość o dziecku ją całkiem rozklei
- Tu chodzi o Ciebie Bello ! Ty zaszłaś w ciążę z Wilkołakiem, co jest dla ciebie śmiertelnym niebezpieczeństwem i możesz umrzeć
- Nic mnie to nie obchodzi! To jest moje dziecko i wolę umrzeć niż żeby ono umarło! – cała się trzęsła, płakała i krzyczała, a ja nie potrafiłem uwierzyć w to co ona powiedziała…
- Nie gadaj głupot! – warknął na nią Alltar – Wilkołaki i wampiry to odwieczny wrogowie! Czy ty tego nie rozumiesz i jakby nie było to ty też jesteś wampirem! -chyba wyprowadziła go z równowagi – Nawet jak poświęcisz swoje życie dla tego czegoś, co jest w twoim brzuchu…
- To nie jest coś, tylko moje dziecko !– krzyczała Bella – Jak śmiesz w ogóle tak mówić o moim dziecku ty potworze!
- Nie rozumiesz, że nawet jak umrzesz to to dziecko też będzie skazane na śmierć, bo nie będzie miało miejsca na świecie! To nie będzie ani człowiek,ani wampir, ani wilkołak i żadna z tych ras nie będzie chciała przyjąć go pod swoje skrzydła! To dziecko umrze czy tego chcesz czy nie, bo samo się zabije! – krzyczał – Niezależnie od tego czy się poświęcisz czy nie, to Twoje dziecko z góry jest skazane na śmierć ! Rozumiesz to?! Nie pozwolę, byś ty umarła dla stwora, dla którego nawet nie ma nigdzie miejsca! – nie potrafiłem uwierzyć w to co słyszę! Jak to możliwe!
- Nie!Nie! – Moja ukochana zaczęła wrzeszczeć jak oszalała i wyrywać się z mojego uścisku – Ja kocham to dziecko !- płakała i po chwili naglę zaczęła się zwijać z bólu, nie to nie możliwe! – Boże tylko nie to –krzyczała i nagle leżała w moich rękach bez ruchu…

Rozdział 32

[Alice się zamartwia, że Belcia po stracie dziecka będzie nieszczęśliwa i będą musieli ją pocieszać. Martwi się też, że Belka będzie silniejsza niż cała ich rodzina razem.]

Cały czas tak myślałam i dobrze wiedziałam, że dobijam tym Edwarda, ale niestety nie potrafiłam przestać, to było silniejsze ode mnie! Po chwili wyszli z gabinetu, a mina naszego ojca świadczyła sama za siebie… Wiedziałam, że podjęli decyzje za nią i straciła dziecko… Carlisle był skłonny poszanować decyzję Belli i uratować dziecko, ale ten cały blondyn mu rozkazał usunąć ciąże!Postawił go przed faktem dokonanym i nie dał szansy na nic innego!Gbur i cham z tego całego Alltara, liczy się dla niego tylko własne dobro, a nie wola innych ludzi!
Łał. Duży szacun za próbę podjęcia tematu dotyczącego tzw. mniejszego zła.


[Edward też się zamartwia. Nie wie, co się stanie z Belunią, a myśli Ali i wszystkich innych go dobijają. Okazuje się, że zabili dziecko. Edziu uważa, że krzyki i płacze są lepsze od cierpienia w milczeniu.]

Zauważyłem, że zaokrąglenie na jej brzuchu znikło, a ja poczułem ukłucie w sercu… Przecież to nie możliwe, bo ja nie mam serca!Chyba tak pokochałem to dziecko, że odczuwam ból i smutek tak samo jak Bella. Mam wrażenie jakbym stracił własne dziecko, które miało niebawem przyjść na świat i uszczęśliwić nas wszystkich.Leżała tak kilka godzin i nawet się nie poruszała, a ja co raz bardziej się martwiłem, że coś poszło nie tak, że coś zbabrali…

Dwa dni później
Nie miałam pojęcia, co się stało… Jedynie co pamiętam, to to, że dowiedziałam się jakim stworem jestem i tyle! Miałam wrażenie, ze moje ciało jest z ołowiu i mimo, że chciałam się podnieść to nie potrafiłam. Czułam, że ktoś trzyma mnie za rękę, ale nie potrafiłam otworzyć oczu! Zaraz chyba ktoś coś do mnie mówi…Czekajcie czy to Edward? Czy to on tu siedzi ? Mój kochany na niego zawsze można liczyć! Dopiero po chwili dotarło co mówi - Bello skarbie obudź się już proszę! – mówił z żalem i bólem – Nie rób mi tego! Błagam Cię obudź się, a z resztą sobie poradzimy!- głos mu się łamał, a ja nie miałam pojęcia o czym on mówi! Z czym sobie poradzimy? – kochanie wiem, że kochałaś to dziecko, ale może w przyszłości będziemy mieli własne! Nawet jeżeli ja nie będę mógł być ojcem, to ty bez problemu będziesz mogła mieć tyle dzieci, ile tylko będziesz chciała – dotarło do mnie co on powiedział… Nie! To nie możliwe! Czy to prawda?! Nie błagam tylko nie moje dziecko, które tak kochałam! Nienawidzę tego gburowatego blondyna! To wszystko przez niego! To on chciał zabić moje dziecko i do tego doprowadził! To wszystko to jego sprawa! To przez niego się zdenerwowałam ! Na pewno to on zmusił Carlisle, by usunął dziecko! Moje dziecko, które kochałam i dzięki któremu chciało mi się żyć!

Rozdział 33 

[Edek jest zły na Bellę, która od dwóch tygodni albo jest na wszystkich zła i razi prądem, albo zamyka się w pokoju i płacze, a ponadto prawie nic nie mówi. Gburowaty blondyn gdzieś zniknął, a przynajmniej aŁtoreczce nie był już potrzebny.]

Dwa tygodnie później 
- Nie wytrzymam już! – krzyczała Alice – Ewidentnie mam już dość jej nadąsanej miny i humorów
- Daj se spokój – Em próbował jakoś odwieść Al od dalszych krzyków –Przecież wiesz, że to i tak w niczym nie pomoże
- To zobaczymy ! – krzyknęła i zniknęła.
- Alice nie!- krzyknąłem, nie chciałem by wdawała się w konfrontację z Bellą, lecz ta nie posłuchała i było słychać jak kłóci się z Bellą
- Ty nadąsana królewno – wrzeszczała – Myślisz, że wszyscy będziemy znosić twoje humory? Otóż nie! – Alice trzęsła się z nerwów – Każdy rozumie, że straciłaś dziecko, ale nie musisz się wyżywać na Nas! W końcu nic ci nie zrobiliśmy – w ogóle nie zniżyła tonu swojej wypowiedzi, pierwszy raz słyszałem żeby AL z kimkolwiek rozmawiała w taki sposób
Twoja najlepsza przyjaciółka właśnie wbrew swojej woli straciła jeszcze nienarodzone dziecko, które kochała. Teraz jest smutna i większość czasu spędza zamknięta w swoim pokoju lub zła na wszystkich. Co robisz?
a) Delikatnie starasz się przekonać ją, że jej życie wciąż jest wartościowe. Kupujesz lody w pobliskim sklepie i długo rozmawiacie w jej pokoju.
b) Starasz się znikać z jej oczu. Kiedyś jej przejdzie. Musi jej przejść. Co nie?
c) Wrzeszczysz na nią, że jest humorzasta. Nikt nie będzie się do ciebie tak zwracał, a zwłaszcza ta głupia *#%$^!@*&#!! 
Zupełnie jak w Mass Effect. Opuncjo, powinnaś pisać scenariusze do gier c-RPG.

- Alice daj spokój – usłyszałem bardzo spokojny i opanowany głos Belli –Krzyki w niczym nie pomogą
- Nie pomogą?Ale w końcu może coś do ciebie dotrze! – dalej krzyczała i dobrze wiedziałem, ze nie ma zamiaru się uspokoić – Przez pierwsze dwa tygodnie rozumieliśmy, że możesz być w złym stanie, ale żeby tyle czasu wszystkimi pomiatać to przesada! Przez Miesiąc traktujesz nas jak wrogów! A co my Ci zrobiliśmy? No właśnie Nic! To nie nasza wina, że masz taką rodzinę, a nie inną! Może to my podjęliśmy decyzję za Ciebie co? Oczywiście,że nie! Nawet Carlisle był zmuszony do aborcji, ale ty obwiniasz nas, a nie ten swój cholerny klan! – krzyczała jak opętana
- Co ty możesz wiedzieć? Nic, bo Ty nie możesz mieć dzieci! -wiedziałem, ze w tym momencie przesadziła i bardzo zraniła Alice – Nie masz pojęcia, co to znaczy nosić pod sercem żywe stworzenie, które cię kopie i pomimo tego, że jeszcze nie przyszło na świat to je kochasz! – tym razem Bella też krzyczała– Gówno wiesz i gówno widziałaś!
- Wiesz co,zrobiła się z Ciebie wredna suka! – nigdy wcześniej nie słyszałem żeby Alice do kogokolwiek tak się odzywała – Stracisz wszystkich i dopiero po czasie przekonasz się i docenisz to co miałaś! – w tym momencie wiedziałem do czego dąży – Nie liczy się dla Ciebie nikt oprócz Ciebie! Nie myślisz o tym, że możesz mieć jeszcze z setkę dzieci i to z kim tylko chcesz,
W tym momencie chciałam tylko wtrącić, że reakcja Belli może była trochę przesadzona, ale kobieta, która straciła dziecko, raczej nie myśli o tym, że może mieć jeszcze setkę dzieci.

ale ty wolisz użalać się nad sobą i traktować wszystkich jak jakieś gówno warte śmieci! – zaczął łamać się jej głos i dobrze wiedziałem, że płacze – Powiem Ci tyle! Że jak dalej będziesz tak wszystkich traktować to stracisz Edwarda! Tak stracisz go na własne życzenie! – po tym co powiedziała zaczęło mi się wydawać, że Alice ukrywała coś przede mną i chce teraz uświadomić Belle, co ją czeka jeśli nie zmieni swojej decyzji…- Edward to najwspanialszy facet na tej ziemi! Dla Ciebie zmienił się i jest Ci wierny jak pies! Tak właśnie dla Ciebie nawet nie spojrzy na inną dziewczynę, a ty traktujesz go jak szmatę do podłogi, na której możesz się wyżyć! – mówiła jak w transie- Chciał razem z Tobą wychować dziecko, które nie było jego i na dodatek pokochał tego szkraba tak jak Ty. Cierpiał po tym wszystkim tak samo jak ty, ale oczywiście święta Is musi udawać najbardziej pokrzywdzoną! – nie miałem pojęcia, że moja siostra potrafi być taka niemiła, wręcz wredna dla kogokolwiek, a tym bardziej dla Belli, którą uważa za swoją przyjaciółkę
Bo... była najbardziej pokrzywdzona? To ona straciła dziecko, nie ty, Alusiu.

- Co ty w ogóle gadasz! Jak możesz mówić, że traktuje was jak śmieci?Jak ? – Bella przestała krzyczeć i była bardziej opanowana, a w jej głosie można było usłyszeć żal – Przecież ja Was kocham, ale cierpię… – głos zaczął się jej łamać – ja już chyba nie potrafię wrócić do normalnego życia… Ja już nigdy nie będę normalna – załkała
- To ty uważasz, że jesteś inna! Nikt nigdy nie powiedział, że jesteś nienormalna! My wszyscy jesteśmy inni i musimy z tym żyć! -słyszałem, żę Al się uspokoiła – Musisz zrozumieć,   wszystko jeżeli będziesz dalej się tak zachowywać,pamiętaj, że Edward jest najlepszą rzeczą jaka Cię spotkała i jeżeli się nie zmienisz i nie zaczniesz okazywać mu uczuć,których tak potrzebuje to go stracisz! – zaczęła szeptać –Bello widziałam to… – wyszeptała te słowa, a ja osłupiałem…Co? Alice widziała, jak odchodzę od Belli?! Jak to ?
- Co? -wykrzyczała Bella – Nie proszę to nie możliwe! – w tym momencie zaczęła płakać – Przecież ja go kocham! Liczy się tylko Show Must On !- po tych słowach poczułem jakby serce znowu zaczęło mi bić!Tyle czasu czekałem, by znowu usłyszeć z jej ust te proste dwa słowa, które tak mnie uszczęśliwiają. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się pod drzwiami jej pokoju i z bliska przysłuchiwałem się ich rozmowie – Kocham go rozumiesz – mówiła jak w transie– Kocham Was wszystkich i nie mogę was stracić – ledwo rozumiałem co mówi, bo tak strasznie płakała
- To zacznij zachowywać się normalnie i okazuj uczucia! Nie jesteś z kamienia! – Alice przytuliła ją – Bello My też Cię Kochamy i błagam Cię stań się na powrót tą cudowną Bellą, którą tak kochaliśmy i szaleliśmy za nią
- Nie wiem czy potrafię – wydukała – to wszystko mnie zmiażdżyło psychicznie – płakała jak małe dziecko
- Bello pomożemy CI, ale daj nam szanse i przestać się separować! Daj nam, a zwłaszcza Edwardowi zbliżyć się do Ciebie- Alice mówiła jak psycholog i przez chwilę zachciało mi się śmiać
Psycholog nie drze mordy na swojego pacjenta i nie wyzywa go od szmat.

 – Uwierz mi wszystko minie, a ty będziesz szczęśliwa i kochana , a to jest najważniejsze, tylko daj Edwardowi być blisko Ciebie! Daj mu się Kochać – w tych słowach usłyszałem nutkę ironii
- Dobrze…Alice Przepraszam za wszystko – płakała i dobrze wiedziałem, że teraz mocno przytula Alice – Kocham Cię i wybacz, ale muszę coś załatwić – nagle wybiegła z pokoju i wpadła w moje ramiona –Edwardzie wybacz mi! – powiedziała z żalem w głosie – Kocham Cię i chcę być z Tobą! Wybacz mi – po tych słowach wpiła się w moje usta, a ja przez chwilę nie wiedziałem, co mam zrobić…Tak dawno nie czułem jej ust, nie miałem szansy dotknąć jej ciała, którego tak mi brakowało, ten jej zapach hipnotyzował mnie na nowo i czułem się tak jak podczas naszego pierwszego pocałunki. Po chwili zorientowałem się, że ona zaczęła mnie całować… Te jej miękkie wargi… Usteczka, które były delikatne jak płatki róż i smakowały jak najdroższe wino. Znowu poczułem te wszystkie uczucia, które mną targały! Znowu poczułem te pragnienie bycia blisko niej… posiadania jej! Teraz to ja zacząłem ją całować tak nachalnie i łapczywie! Chciałem odzyskać ten cały miesiąc, w którym ani razu nie obdarowała mnie pocałunkiem, chciałem znowu zapamiętać ją by móc odkrywać na nowo! - Bello Kocham Cię jak szalony – tylko tyle zdołałem z siebie wydusić,by znowu pogrążyć się w namiętnym i zarazem tak łapczywym pocałunku
Ale to jest denne.

Rozdział 34 

Przez te dwa tygodnie między mną i Bellą wszystko wspaniale się układa, a ona sama stara się nie wspominać i żyć pełnią życia. Ostatnimi czasy strasznie osłabła i nawet rzadziej chodzi do szkoły,
Lol, to oni jeszcze w ogóle przejmują się tym, co ludzi o nich myślą i chodzą do szkoły? Po co? Gdybym była ponadstuletnim wampirem, nie wróciłabym nigdy do tej wytwórni stresu, do beznadziejnych nauczycieli (w większości) i tych wszystkich fałszywych ludzi, którzy udają, że cię lubią, tylko po to, by wyciągnąć zadanie domowe z matmy. NEVAH.
A ja bym akurat wracała non stop, serio.
Wróciłbym raz, by powiedzieć niektórym co o nich myślę. Potem bym sobie poszedł w świat.
Jak chodzą do szkoły, to znaczy, że i tak nie zarabiają nic, a hajsu mają mnóstwo, czyli mogliby na przykład całe dnie chodzić po górach albo wylegiwać się na plaży, albo zwiedzać duże miasta, albo czytać czadowe książki, albo oglądać najlepsze filmy, albo całe dnie śledzić ulubionych celebrytów, albo pływać na statku, albo pisać powieści, albo jeździć po całym kraju i rozmawiać z ludźmi, albo oglądać obrazy w galeriach sztuki, albo kupić sobie czołg i nim jeździć, albo organizować bale dobroczynne, albo jeździć po wszystkich parkach rozrywki na świecie, albo... [tutaj wpisz swoje propozycje]. A oni wolą pisać ciągle te same sprawdziany z niemal tego samego materiału (bo szkołę powtarzają co chwilę), a przy tym prawie nie rozmawiać z żadnymi ludźmi, bo nie zapominajmy, w oryginale oni się alienowali od wszystkich i nikt ich nie znał, a tylko wszyscy podziwiali. Jaki mieli w tym cel? Po co w ogóle zadawali sobie trud chodzenia codziennie do szkoły, skoro wcale nie musieli tego robić, a w szkole z nikim nie rozmawiali? (No, dopóki nie spotkali Belki, ofc). Nie czepiam się tu aŁtoreczki, bo to pani Meyer wymyśliła. Ale wątpię, by znalazła jakiekolwiek wytłumaczenie. Ja bym tam nie wróciła nigdy, mając do wyboru tyle innych rzeczy.

ale wiem, że dla niej najważniejszy jestem właśnie Ja i ona oczekuje tylko bym był przy niej. Od jakiś dwóch dni wszyscy dziwnie się zachowują, nawet Alice coś kombinuje i nie chce mi zdradzić swoich myśli. Skubana zbyt dobrze opanowała ukrywanie myśli przede mną i to mnie denerwuje!
O nie, jestem prawie jak, tfu, zwykły, tfu tfu, śmiertelnik!
Albo ona nauczyła się myśleć po polsku.

- Kochany braciszku zrobisz coś dla mnie? – znikąd nagle zjawiła się Al z uśmiechem na ustach – Proszę!
- Co znowu chcesz? – powiedziałem bez ogródek
- Mam do ciebie taką małą … tyci tyci prośbę…- mówiła tajemniczo –Ale proszę zgódź się – mówiła tym swoim przekonującym głosikiem
- Nie zgodzę się do puki (AAAAARRRGHHHHHH!!!!!!!) nie dowiem się o co chodzi – mówiłem stanowczo, bo wiedziałem, że ona ma różne głupie pomysły
- Mógłbyś raz mi zaufać braciszku – zrobiły minkę zbitego psa i tu mnie miała… wiedziała, ze to na mnie działa – Proszę pojedź ze mną do sklepu – o nie tylko nie to! znowu zakupy z Alice…
 to katorga… czemu nie weźmie Emmeta albo Jaspera tylko mnie?! Czemu zawsze tylko ten Edward musi być wszędzie ciągany?
- Nie błagam tylko nie zakupy z Tobą – błagałem – proszę nie rób mi tego… przecież wybieranie ciuchów z Tobą, to 7 godzin wyciętych z życiorysu – mamrotałem, choć byłem nieśmiertelny.
- Cicho –krzyknęła – nie jedziemy po ciuchy ! – warknęła, a mi ulżyło– chce zmienić wystrój pokoju i muszę wybrać jakieś meble i Ty mi w tym pomożesz – rozkazała – Kochany Edwardzie ty masz najlepszy gust ze wszystkich, więc dlatego przyszłam do ciebie –mówiła jak mały zraniony kotek – Proszę … – zrobiła oczka ze shreka i zmiękłem
- No dobra ,skoro nie jedziemy po ciuchy to się zgadzam- nagle skoczyła na mnie jak oszalała i zaczęła przytulać
- wiedziałam,że na ciebie mogę liczyć – piszczała i nagle wyleciała z pokoju. Zdziwiło mnie jej zachowanie i teraz byłem pewny, że coś kombinuje, tylko jeszcze nie wiem co… Ale na pewno się dowiem !Tego jestem pewny!


Jeee udało się! krzyczałam w myślach, teraz zostało tylko wyproszenie wszystkich z domu i będzie tak jak to ustaliłyśmy… - Dobra załatwione – wleciałam do pokoju przyjaciółki
- Jeju dzięki Alice – przytuliła mnie
- Nie ma za co… Ale wiesz, że wisisz mi ogromną przysługę?! – powiedziałam z chytrym uśmiechem – Nawet nie wiesz jak trudno go gdzieś wyciągnąć! Ale na szczęście mi się udało i masz wolną rękę
- Nawet nie wiesz jak mi na tym zależy – mówiła szczęśliwa – Przecież wiesz jak ja go kocham prawda? – mówiła rozmarzona  
Kto? Co? Wkurzają mnie te podmioty domyślne.

- Wiem i dlatego Ci pomagam, chociaż dobrze wiesz, że trudno przed nim coś ukryć !
- Tak wiem i dlatego tak bardzo cie Kocham – piszczała mi do ucha – Tylko ty potrafisz wprowadzić go w błąd i możesz mi pomóc – jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby była zarazem tak szczęśliwa i zestresowana – bo wiesz tak oficjalnie to będzie mój pierwszy raz – mówiła co raz ciszej – trochę się boję – teraz już szeptała
- Kochanie nie masz czego się bać! Ty go kochasz, a on ciebie i wszystko będzie wspaniałe – próbowałam ją uspokoić, bo wiem co znaczy dla niej ten dzisiejszy wieczór


– Jestem tego pewne, że będziesz najszczęśliwsza na świecie po tym co się między wami wydarzy
- Dzięki Alice jesteś wspaniała – uściskała mnie – nie mogłam nawet marzyć o lepszej przyjaciółce i zarazem siostrze – ucałowała mnie w policzek, tak bardzo się cieszę, że Edward i Bella są ze sobą szczęśliwi! Najbardziej cieszy mnie to, że pomimo tego, co przeszła to teraz chce z nim być w najbardziej możliwy sposób,chce mu się oddać,
Oddanie się chłopakowi to bycie z nim w "najbardziej możliwy sposób"? Co to w ogóle znaczy?

a wiem, że on tego też bardzo pragnie!Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Edward kiedykolwiek był tak szczęśliwy i zarazem delikatny dla jakiejkolwiek dziewczyny!Zawsze pierwsze co to chciał iść z nią do łóżka i tyle, ale z Bellą jest inaczej! On tylko i wyłącznie pragnie jej szczęścia,a przede wszystkim nie chce jej zranić, nie zbliża się do niej aż ta bardzo, dlatego nie wychodzi poza wyznaczoną sobie granice zbliżenia z Bellą!
Nowy, epicki film dokumentalno-erotyczny, o miłosnych bojach młodych matematyków, pt. "Granice zbliżenia".


Nie miałem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, ale widziałem, że coś jest nie tak! Bella była dziś jakaś bardzo spięta i zamyślona, ale oczywiście nic nie chciała mi zdradzić - kochanie co się dzieje? – przytuliłem ją – stało się coś? – drążyłem dalej i miałem nadzieje, że w końcu wyzna mi coś
- Miśku nic się nie stało – pocałowała mnie w policzek i mocno przytuliła… gdy się do mnie zbliżyła, to zadrżała i jękła…hmmm dziwne
- Wszystko dobrze? – trochę się wystraszyłem – dobrze się czujesz? -mówiłem przerażony
- Trochę słabo się czuje… Ostatnio sam zauważyłem, że słabnę- tak zauważyłem to i wolałbym, żeby było już po wszystkim, po tej całej przemianie! – Kochanie ja się położę, a ty już idź do Al i jedźcie na te zakupy
- wyganiasz mnie? – powiedziałem smutno
- Gadasz głupoty kochanie – znowu mnie pocałowała, ale tym razem w usta,wręcz mnie tylko musnęła – jak teraz pojedziecie to szybciej wrócicie i będziemy razem – teraz podarowała mi bardzo, ale to bardzo namiętny pocałunek… Nie miałem ochoty kończyć!
Ponoć prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy.

Wręcz miałem ochotę zostać tu już na zawsze i napajać się jej ciałem – Idź już – powiedziała i wypchała mnie za drzwi, a ja już nic nie mogłem zrobić, tylko poszedłem do garażu…


Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić! Stresowałam się to chyba mało powiedziane… Ja wariowałam z nerwów i cała się trzęsłam…Bałam się tego co miało się wydarzyć, ale jednocześnie tego pragnęłam! Teraz liczy się tylko On i nie zmieni tego nic, nawet te wszystkie rzeczy, które się przydarzyły! Wiem, że już nie jestem dziewicą… Chciałam oddać tą czystość temu jedynemu,którego bym pokochała, ale niestety nie było mi to dane! Chociaż niby już „odbywałam stosunki” z dwoma mężczyznami to i tak dla mnie, będzie mój pierwszy raz! Boję się, bo seks kojarzy mi się tylko z bólem i upokorzeniem, ale jednak pragnę połączyć się z Edwardem w jedną całość… być z nim nie tylko duchem,ale także i ciałem!Pragnę Kochać się z nim i oddać mu się tak w stu procentach, tak jak on też tego pragnie! Wiem, że strasznie pociągam Edwarda, ale on stara się nie zmuszać mnie do niczego!
Może czytał to, co pisałam w ostatniej analizie o friendzone?

Chce bym sama podjęła tą ważną decyzję!Dzięki Alice mam możliwość spełnienia naszych marzeń, to dzięki niej teraz mogę wszystko przygotować, a dom będzie przez cały weekend tylko dla nas! 
Czyli jej marzeniami są nowe meble i seks z Eddiem w pustym domu?

Alice o wszystko zadbała i postarała się, by wszyscy wyjechali na ten weekend, a ona też jak tylko przyjedzie z Edwardem zmyje się tak jak reszta, by tylko nam nie przeszkadzać. Tylko ona jako jedyna wie, co mam w planach i wspiera mnie w tej ważnej sprawie!


W drodze powrotnej Alice było zadziwiająco milcząca jak na nią i to mnie zdziwiło… Nie chciałem wyciągać od niej czegokolwiek, bo wiedziałem, że i tak nic mi nie powie. Podjeżdżając pod dom zobaczyłem, że w całym domu jest strasznie ciemno i tylko w pokoju Belli tli się tylko leciutkie światło… Zdziwiłem się i to nawet bardzo, gdy wyszedłem z auta, a Alice wsiadła do swojego Porsche - Co ty robisz? – zapytałem zdziwiony
- Jadę na polowanie, a wam życzę miłej zabawy – uśmiechnęła się kpiarsko i odjechała nie dając mi dojść do słowa.
Podeszłam pod drzwi i zobaczyłem,
Ach, te czasy! Ludzie zmieniają płeć w ciągu zdania!

że znajduje się na nich przyklejony list,gdy go otworzyłem moim oczom ukazał się tekst…
Zapraszam! Kieruj się po śladach”
Przeraziłem się
...że to seryjny morderca, a ślady okażą się śladami krwi?
Opuncjo, to jest w sumie dobry pomysł. *zadowolony skrobie go sobie na karteczce*

i wbiegłem do domu… Nagle na podłodze zobaczyłem dróżkę usypaną z czerwonych serc kurczaczków, więc postanowiłem pójść ich śladem.Najpierw pokierowały mnie w stronę salonu, a następnie schodami na piętro i nagle serca się skończyły, a ja stałem przed drzwiami do pokoju Belli… Nie miałem pojęcia czy wejść i chwile stałem tak patrząc się na te drzwi i pewnie, gdyby ktoś mnie teraz zobaczył pomyślałby, że jestem jakiś obłąkany, po chwili jednak postanowiłem wejść… Powoli otworzyłem drzwi i moim oczom ukazały się świece porozstawiane po pokoju Belli i porozsypywane płatki róż… CO to znaczy?
Kolejne spotkanie kółka florystów.

Stałem tak i wpatrywałem się jak jakiś kretyn, bo nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć…Nagle zobaczyłem postać stojącą przodem do okna i dopiero teraz zobaczyłem, że to moja ukochana… Stała i wpatrywała się w światło księżyca i chyba nie zauważyła, że jestem w pokoju.Postanowiłem chwilę jeszcze popodziwiać moją muzę, która w tym świetle wyglądała cudownie! Nigdy nie wątpiłem, że jest piękna,ale zobaczyłem, że teraz zrobiła się jeszcze bardziej kobieca i ponętna niż wcześniej… Po chwili Bella odwróciła się i zobaczyłem na jej ustach szczery i piękny uśmiech, powoli zaczęła zbliżać się do mnie! Miałem szansę podziwiać jej wdzięki i teraz zorientowałem się jak seksownie wygląda w tej idealnie dopasowanej sukience >Klik<, w której wygląda jak bogini, przy której odbiera mi rozum i mowę! Nie potrafię i nie chce zachowywać się racjonalnie! Teraz tak jak nigdy wcześniej pragnę jej i widzę, że ona pragnie mnie tak samo mocno! Stała już przy mnie i podarowała mi krótki, ale namiętny pocałunek, który miał być dopiero zwiastunem dzisiejszej nocy… - Cieszę się, że już jesteś – nie dała mi nic odpowiedzieć, bo od razu kolejny raz mnie pocałowała, tak jak tylko ona potrafi –myślałam, że już nigdy nie przyjdziesz – wysapała… w jej głosie można było wyczuć podniecenie, ale zarówno strach!
- Kochanie zawsze jestem przy tobie – teraz to ja nie powstrzymałem się przed kolejnym pocałunkiem… pragnąłem go jak jeszcze nigdy wcześniej!
Nie panowałem nad sobą i Bella też… Całowaliśmy się zachłannie i namiętnie, tak jakby był to nasz ostatni pocałunek, a nie jeden z wielu! Czułem jak pod każdym moim dotyku po jej ciele przechodzi dreszcz podniecenia. Byłem szczęśliwy, że pragnie przeżyć ten swój prawdziwy pierwszy raz właśnie ze mną i chciałem, by był to idealny i romantyczny moment, który pogrąży nas w namiętnej żądzy naszych ciał. Całowała mnie tak namiętnie wplatając ręce w moje włosy, a moje krążyły po jej tali, zbliżaliśmy się do łóżka, a Bella zaczęła ściągać ze mnie wszystkie trzy koszule, która po chwili wylądowała na podłodze. Jej dłonie błądziły po moim nagim torsie i najmniejszy dotyk doprowadzał mnie na skraj obłędu!Jeszcze nigdy żadna kobieta nie podprowadziła mnie do takiego stanu samym dotykiem,może dlatego, że wtedy żadnej nie kochałem, a Bella robi to bez problemu… Nie potrafiłem się powstrzymać i zacząłem ściągać jej seksowną sukienkę, przy okazji całując każdy skrawek jej nagiego ciała… Jest idealna pod każdym możliwym względem i doprowadza mnie do szału sam fakt, że mogę ją dotykać i całować… Po chwili moim oczom ukazała się idealna figura mojej ukochanej ubrana tylko w bardzo seksową bieliznę >Klik<Z trudem nad sobą panowałem i sam nie miałem pojęcia, że moja ukochana, aż tak na mnie działa…
Uważaj na bioprądy.


Czułam jego usta na mojej szyi i pragnęłam jeszcze więcej! Pragnęłam jego całego! Nie potrafiłam się opanować i w jego oczach także widziałam rządzę i zarazem taką miłość… Pozbywaliśmy się naszych ciuchów raz za razem, ale gdy doszło do mojej bielizny to zauważyłam, że przypadła mu do gustu bo zaczął się ze mną droczyć… Lekko całował moje usta kierując się w stronę szyi,lekko ją gryząc, co spowodowało ciarki na moim ciele! Całował każdy możliwy kawałek mojej szyi kierując się w dół całując najpierw jedną pierś, a później drugą. Boże chyba jestem w niebie i umarłam! Po chwili kierował się jeszcze niżesz i zaczął rozpinać gorset, co bardzo sprawnie mu szło i nagle zostałam tylko w skąpych stringach i pończochach… Pieścił i całował mój brzuch i po chwili jego palce zaczęły odchylać brzeg moich majtek,o dziwo nie czułam się skrępowana, wręcz tego pragnęłam!Chciałam by pieścił mnie w każdy możliwy sposób! Muskał materiał majtek i zaczął rozpinać pończochy najpierw jedną potem drugą przy okazji całując moje uda. Jego każdy dotyk powodował spazmy rozkoszy, chociaż jeszcze do niczego nie doszło…gdy poczułam jego usta na wewnętrznej stronie ud czułam się jak w niebie, z którego nie chciałam wrócić. Poczułam jak zaczyna ściągać ze mnie ostatnią część bielizny i znowu pieści uda…Myślałam, że oszaleje, a on tak się ze mną bawił! Chyba wyczuł moje napięcie, bo zobaczyłam uśmiech na jego twarzy i zaczął malować różne kształty obraz na linii brzucha, lecz po chwili zamiast ręki znalazły się tam jego usta, które doprowadziły mnie do krainy rozkoszy! Nie miałam pojęcia, że same pieszczoty mogą być tak przyjemne… jego sprawne usta i palce wędrowały po moim najintymniejszym miejscu, a ja czułam radość i jeszcze większą rządzę całego Edwarda! Pragnęłam go w każdy możliwy sposób!Nagle po moim ciele rozeszła się fala rozkoszy a moje ciało wygięło się w łuk… Nie miałam pojęcia , co się ze mną dzieje! Czułam się jakbym była w niebie i pragnęłam więcej i więcej! Pociągnęłam go do góry i obróciłam, że to ja byłam teraz na górze, chciałam teraz dać mu to samo czym obdarował mnie on! Całowałam jego ustach i po chwili jego tors, a Edward zaczął szybciej oddychać, wiedziałam, ze jest mu przyjemnie…

Rozdział 35 

Byłem więźniem miłości, którą okazywała mi Bella i sam nie chciałem się z tego wyswobodzić. Jej pieszczoty doprowadzały mnie o zawrót głowy i dziwiłem się, że niedoświadczona kobieta potrafi w taki sposób zaspokoić mężczyznę, chociaż nigdy wcześniej nie kochała się z nikim… Jej ręce błądziły po moim torsie, co sprawiało mi wielką przyjemność, a pocałunki którymi mnie obdarowywała rozpalały moje zimne jak lód ciało. W jej oczach widziałem dziwne ogniki, które z każdą chwilą płonęły co raz bardziej, a sam widok jej nagiego ciała sprawiał mi wielką przyjemność. Tym razem to ja leżałem na dole i Bella sprawowała władzę nad moim ciałem… Całowała mnie tak namiętnie i subtelnie, myślałem, że już nie wytrzymam i wtargnę w jej ciepłe wnętrze, lecz nie potrafiłem, teraz byłem tak bezbronny i bezsilny jak ona ! Jej usta najpierw całowały moje , a później kierowały się w kierunku szyi. Drżałem po każdym nawet najmniejszym pocałunku, a ona widząc, co ze mną robi znęcała się jeszcze bardziej… Dłońmi pieściła mój tors i składała na nim pocałunki, które powodowały, że moja męskość omal nie wybuchła. Zdębiałem, gdy zorientowałem się co ma zamiar teraz zrobić…



Chciałam spróbować Edwarda w całości i nie czułam obrzydzenia,a wręcz przeciwnie wielkie i niepohamowane podniecenie, które mną kierowało. Najpierw wzięłam jego męskość w dłonie,

 
 a on znieruchomiał, chyba był bardzo zdziwiony tym co robię, lecz po chwili się rozluźnił i całkowicie się poddał! Zaczęłam poruszać ręką to w dół to w górę, a po chwili przejechałam zębami po jego główce, a Edward cicho jęknął… Sprawianie przyjemności mojemu ukochanemu dawało mi taką samą satysfakcje jak jemu, lecz to ja byłam górą i decydowałam kiedy i co zrobię… Cicho pojękiwał, a ja miałam ochotę na więcej i więcej, więc zaczęłam całować jego członka, a Edward wplótł mi rękę we włosy… Wiedziałam, że jest mu przyjemnie i chciałam odwdzięczyć mu się taką samą przyjemnością jaką on mi podarował! Całowałam i pieściłam jego męskość, a on jęczał co raz głośniej, członek stawał się co raz to bardziej twardy i wiedziałam czym to się zakończy… Intensywniej całowałam jego członka i jeździłam po nim językiem, a Edward jęczał teraz tak głośno, że chciałam przedłużyć mu tą rozkosz, lecz po chwili stało się to co musiało… Doszedł… jego nasienie wylądowało w moich ustach,
I nie obrzydził jej smak albo sam fakt, że nagle coś dziwnego wylądowało w jej ustach? Swoją drogą, wypluła czy połknęła? (Mam wrażenie, że to jedno z najczęściej zadawanych przez mężczyzn pytań na ten temat.)
Opkowa Logika +30
Ubogość Opisu +20

a on wyjęczał zachrypniętym głosem tylko
- Boże… Kocham Cię
Nie wiem kiedy podniósł mnie, a ja nie miałam pojęcia, co teraz zrobić… Myślałam, że będzie się mnie brzydził, ale się myliłam… Pocałował mnie z taką namiętnością jak jeszcze nigdy… Znowu to ja byłam jego priorytetem, pieścił mnie i sprawiał ogromną przyjemność. Wiedziałam, że musi mieć chwilę na to by jego męskość wróciła do normy, więc poddałam się i czerpałam przyjemność z jego pieszczot, na których znał się jak nikt inny… Przez moje ciało przechodziły dreszcze, a niepohamowane jęki same wydobywały się z moich ust mimowolnie…


Nie wiedziałem jak mam się jej odwdzięczyć, za przyjemność,którą mi dała. Wiele razy uprawiałem seks z kobietami, lecz żadna nie pieściła mnie w ten sposób, zawsze to ja musiałem je pieścić,a tym razem to ja byłem w centrum uwagi! Pierwszy raz mam szansę się Kochać z miłością mojego życia i chcę, by ten jej pierwszy raz był najlepszy w jej życiu i zapamiętała go do końca swojego istnienia. Orgazm przeszył moje ciało i nasienie znalazło się w jej ustach… Widziałem, że nie wie co zrobić, więc szybko pociągnąłem ją do góry i namiętnie pocałowałem…
Co zapewne sprawiło, że cała sperma z jej ust znalazła się w jego ustach lub na podłodze lub w okolicach. Doprawdy genialne.
Opkowa Logika +30
Ubogość Opisu +20
Tak to jest, jak wiedzę o seksie (WOS?) czerpie się z filmów porno.

Pewnie myślała, że będę się jej brzydził, lecz ja pragnąłem jej jeszcze bardziej i chciałem to okazać! Na początku całowałem jej usta i szyje, a później delikatnie całowałem płatki jej uszu,wiedziałem, że sprawia jej to wielką przyjemność… Jej tętno przyśpieszyło, a oddech stał się nieregularny. Poznawałem jej ciało kawałek po kawałku… Przystanąłem na piersiach tak jędrnych i delikatnych, delikatnie je pieściłem językiem, a moje ręce pieściły jej ciało szukając kolejnych sekretnych miejsc rozkoszy. Pieściłem jej piersi, a ona po cichu jęczała z rozkoszy. Zaczęłam gryźć jej sterczące sutki, a jej ciało wygięło się w łuk… Zsuwałem się co raz to niżej, aż powędrowałem w kierunku jej ud… Była gotowa na wszystko, co chciałem jej podarować i po chwili zacząłem drażnić jej różowe fałdki pomiędzy udami… Z jej ust wydobywały się głośne jęki,które jeszcze bardziej motywowały mnie do dawania jej rozkoszy…Była taka piękna w każdym calu, a jej podniecenie było wydać na każdym skrawku jej pięknego ciała. Jej różowego pączka dotykałem delikatnie i z rozwagą, żeby lukier nie pobrudził mi palców,


po chwili przejechałem językiem po płatkach (pączka?), a ona ponownie się wygięła… nie potrafiłem się powstrzymać i co raz szybciej jeździłem językiem pomiędzy jej udami i rozchyliłem fałdki i palcami symulowałem każdy ruch…Była tak podniecona i rozluźniona gotowa na przyjęcie mojego członka, lecz chciałem sprawić jej jeszcze więcej przyjemności.Krzyknęła z przyjemności, gdy pchnąłem językiem głębiej, a nogi rozłożyła jeszcze szerzej, dając mi znak, że jest już gotowa… Po chwili krzyknęła, a jej ciało drżało jak oszalałe,oczy zaszły mgłą i teraz byłem pewny, że mogę dać jej resztę niepohamowanej przyjemności. Powędrowałem ku jej ustom, by jeszcze raz ich posmakować i po chwili znalazłem się pomiędzy jej udami.
To brzmi prawie jak: Byłem w Poznaniu i pojechałem ku Sosnowcowi (to znaczy - wyruszyłem, ale nie dojechałem do celu), żeby spróbować ichniejszego kebaba, i po chwili byłem w Poznaniu.
Logiczny Burdel +50
Ubogość Opisu +20
Chyba że te dhampiry, czy jak im tam, mają dodatkowe usta, pomiędzy nogami. 

Poczułem jak pożądanie przechodzi przez całe moje ciało kończąc się na członku… Uniosłem się nakrywając jej ciało… Szybko i zdecydowanie w nią wszedłem, była taka ciasna i rozpalona, że nie chciałem już nigdy być z nikim innych. Cicho westchnęła i namiętnie pocałowała przyciągając jeszcze mocniej do siebie…
 - Kocham Cię Edwardzie… ach
- Chcę być Tylko z Tobą Bello – z naszych ust wydobywany się zdecydowane jęki. Z każdym pchnięciem Bella krzyczała jeszcze bardziej. Nie były to krzyki bólu, lecz rozkoszy przeplatające się z jękami. Po chwili to ona dosiadła mnie, sprawowała władzę i dyktowała tępo naszego miłosnego tańca. Jej piersi falowały przed moimi oczami i nie potrafiłem się powstrzymać przed ich pieszczeniem. Nachyliłem się by je całować i gryźć.Wiedziałem, że zaraz zakończymy nasz miłosny akt, więc szybko położyłem ją na dole, by móc czerpać przyjemność i wpatrywać się jak przechodzą po jej ciele spazmy rozkoszy. Poruszałem się w niej miarowo i zarazem gwałtownie…
- Jeszcze….- jęczała – ach… jeszcze… błagam- wręcz krzyczała z rozkoszy – nie przestawaj kochanie… – nic nie odpowiedziałem tylko całowałem ją… Poczułam jak jej wnętrze zaczyna pulsować i wariować po każdym moim pchnięciu, jęczała i wiła się
- Jeszcze … błagam… mocniej – jej głos był taki zachrypnięty i wylewało się z niej to podniecenie, jakie odczuwała. Nie wytrzymałem i po paru pchnięciach poczułem jak nasze ciała drżą i razem krzyczeliśmy… Moje nasienie rozlało się po wnętrzu jej ciała i opadłem na nią całując i mówiąc
- Kocham Cię Bello – pogrążyliśmy się w namiętnym pocałunku

To już koniec.
*Opuncja odetchnęła z ulgą*
Dziękujemy Wam bardzo, za to, że wytrwaliście z nami do końca tego koszmaru.
PS. Rozdziału 26. po prostu nie ma.